Sierpień przyniósł wyraźne pogorszenie klimatu inwestycyjnego na globalnych rynkach finansowych, a wraz z nim wyraźniejsze osłabienie złotego do koszyka walut.

 

Dolar, który szczyt swojej słabości miał w połowie lipca, gdy jego notowania spadły poniżej 3,94 zł, miesiąc później kosztował 4,12 zł. Euro, które pod koniec lipca kosztował już mniej niż 4,40 zł, cofnęło się pod 4,50 zł. Brytyjski funt w pierwszej połowie sierpnia podrożał z 5,14 do 5,25 zł. Szwajcarski frank natomiast, który najwcześniej z głównych walut przestał tanieć w relacji do złotego, bo już w drugiej połowie czerwca, wrócił w sierpniu do prawie 4,70 zł z czerwcowych 4,50 zł. Złoty w sierpniu osłabił się nawet do węgierskiego forinta pomimo, że wcześniej waluta ta nie grzeszyła siłą.

 

Wyjątkiem były jedynie skandynawskie waluty. Po tym jak w lipcu zarówno szwedzka, jak i norweska korona podrożały, w sierpniu wróciły do trendu spadkowego i ponownie traciły w relacji do polskiej waluty.

 

Sierpniowa słabość złotego, a w zasadzie wyhamowanie jej sporej siły obserwowanej od zimy, to przede wszystkim wpływ pogorszenia nastrojów na rynków globalnych. Związane to było przede wszystkim z obawami wywołanymi cięciem ratingu USA przez agencję Fitch, zaniepokojeniem o kondycję chińskiej gospodarki, a także nawrotem obaw o to, czy bankom centralnym na świecie uda się w łatwy sposób sprowadzić inflację do celu.

 

W sierpniu owszem spływały również rozczarowujące wieści z rodzimej gospodarki, jak chociażby dane za II kwartał br. o głębszym od prognoz spadku polskiego Produktu Krajowego Brutto, ale te były przez inwestorów ignorowane i nie miały istotnego wpływu na sytuację na rynku walutowym. Takie zachowanie może sugerować, że nie tylko sentyment do złotego wciąż pozostaje relatywnie dobry, ale wręcz jest sygnałem, że to co w ostatnich tygodniach mogliśmy obserwować na rynku walutowym, to nic innego jako tylko zwykła korekta trwającej od zimy aprecjacji krajowej waluty.

 

Do kiedy może potrwać ta wakacyjna słabość złotego? Tu wszystko zależy od tego jak będą kształtowały się nastroje na rynkach globalnych. To w tej chwili głównych wyznacznik dla notowań rodzimej waluty. W scenariuszu optymistycznym lepsze nastroje, a co za tym idzie wzrost apetytu na ryzyko, wrócą już na początku września. W nieco bardziej pesymistycznym założeniu, potencjalnym punktem zwrotnym dla rynków finansowych może być wrześniowe posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalny. Jest ono zaplanowane na 19-20 września. Niezależnie, który scenariusz będzie grany, wszystko wskazuje na to, że jesienią złoty ponownie będzie mocny. Szczególnie, że wtedy dodatkowo powinny go wzmacniać dane makroekonomiczne, sugerujące powrót polskiej gospodarki na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Istotnie natomiast nie powinny przeszkadzać przedwyborcze obniżki stóp procentowych w Polsce i same wybory.

(Artykuł został opublikowany w Wiadomościach Turystycznych)